poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Poznanie.


Zaraz po tym, kiedy stwierdziłam, że świat może istnieć bez facetów pojawił się On. -Cześć, Artur. -Magda. Mijają się bez słów. Impreza dopiero się zaczęła. 'Kim jest ten chłopak?'-zapytałam Agi. 'Sąsiad'-odpowiedziała. Nie wiem, czy mnie interesował. Nie pamiętam. Chyba tak, żadnego bowiem nie było wkoło. Typowo damska osiemnastka. Zatańczyliśmy. No to 'na zdrowie'. Już dwunasta. No to solenizantka otwiera prezenty. Dlaczego On stoi tak blisko? Jakieś dreszcze.. Nie Magda. On nie jest dla Ciebie. Dość ich wszystkich. W tle Maryla Rodowicz ''Wariatka tańczy''. Dla mnie to utwór Chylińskiej ''Winna''. Pasował. Winna wszystkiemu. Godzinę temu dzwoniła mama, o dziwo. 'Jak się bawisz?' 'Nudno. Wrócę koło południa. ' 'Nie róbcie tam głupot.' 'Mamo, tu nie ma żadnych chłopaków.' Ale się pojawił. Pocałował mnie na tej piosence. Ja jego też. Potem gdzieś zniknął.. Nie wiem gdzie. Kłamiesz! Fakt, wiedziałam. Od teraz ciągle go obserwowałam. W końcu się mną ktoś zainteresował. Złapałam go za rękę, by imię Jego zgadnąć. Już nie pamiętałam. Molo. Ja się boję wody. 'Obronię Cię.' Położyliśmy się. A gdzie mój guzik od bluzki? Była brzydka, zwykła, czerwona. Lubię koszule. Ale wtedy się śpieszyłam. W głowie szumiało. Góra. Co wy robicie? Nie wiem. A czy chcę się z Tobą kochać? Nie wiem. Nigdy się nie kochałam. Zostałam tam sama. Zeszłam nad ranem. Ze sobą niesie wstyd. Artur tańczy. Artur pije. Jak wszyscy tam. Artur jest. Mimo wszystko się uśmiecham. Fajny, ale nie w moim stylu. On musi być poukładany. 'Możemy pogadać?' Usiedliśmy. Nikogo wkoło - już ranek. Alkohol w głowie, więc wszyscy śpią. 'Czym się zajmujesz..?' 'Maluję. Jestem artystką.' Pocałował mnie. 'Wiesz.. Zapomnijmy o tym. Dla mnie to niewiele znaczy. Ja taka nie jestem... ale...' 'Dla mnie znaczy. Ale jak chcesz.' I znowu buziak. Pogadaliśmy. Zrobił mi kawę... Był miły. Dziewczyny już spały - zwariowane plastyczki, a my zaczynaliśmy świętować urodziny Agi. Ja wodą. Bo nic innego nie weszło. Odurzał sam zapach. Wielki kac. Milion myśli... Impreza dobiega końca, a my mamy się już nigdy nie zobaczyć. Może kiedyś, przy okazji. Przecież to tylko 60 km...

Brak komentarzy: