piątek, 15 stycznia 2010

Małe tęsknoty....

12.01.10

Dzisiaj mija pierwszy tydzień naszego dziecka...
Jest taki maleńki..
Bezbronny...
Właśnie śpi.
Patrzę na niego i zastanawiam się do kogo jest podobny....
Chyba do nas obojga.
Ooo.. Uśmiecha się!
Szkoda, że tylko on....

Kiedy 5.01 pojawił się Mikołaj byłam najszczęśliwsza na świecie.
Już w szpitalu przyglądałam się mu i zastanawiałam czy czy jego pojawienie się wiele zmieni w naszym życiu.

Jeszcze wtedy nie uświadamiałam sobie, że tak...
Poród był trudny, przykry, ale byłeś ze mną i to się liczy.
Gdyby nie Ty, chyba nie dałabym rady...
Pamiętam jak płakałeś kiedy usłyszeliśmy krzyk małego. Ja sama powstrzymywałam się..
Nie lubię okazywac uczuc..
Nie umiem.......

Podczas pobytu w szpitalu coś we mnie pękło.
Potrafiłam płakac pod prysznicem- bez specjalnego powodu.
Niby wszystko bolało, ale nie aż tak....
Czekałam na Ciebie w nadziei, że mnie stamtąd weźmiesz...
że to tylko zły sen.......
Nie czułam instynktu.. bałam się tego dziecka, jego wrzasku, jego nerwów.
Pragnęlam powiedziec- Stop !!
Ja już nie chce...

ale odwrotu nie było....


Siedzę. Patrzę. PŁACZĘ.

Ciebie nie ma- zostawiłeś mnie. Wiem... tak musi byc.

Wyjechałeś na szkołę, trzeba za coś życ..

TYLKO DLACZEGO TERAZ???????

Ja sama, zmęczona.. niewyspana.

Ja tu, Ty tam.

Do głowy by mi nie przyszło, że tak się kiedyś stanie.

..że zostawisz mi dziecko i szkołę..i dom.

..że będę sama.

Ja i Twoi rodzice.




Żyję nadzieją, że to się zmieni....

Może wystarczy miłośc...